Problematyczny budynek
Czwartego stycznia w końcu zaczęliśmy dzień pracy w nowym biurze. Po 10 latach przyszła pora na zmiany. Przenieśliśmy się z 3 małych pokoików, gdzieś na końcu ulicy przemysłowej, na obrzeżach miasta do klimatyzowanej, dużej powierzchni biurowej, no może nie w ścisłym centrum miasta, ale punkt jest bardzo dobrze skomunikowany z każdą dzielnicą. Nie uwierzycie, ale naszym marzeniem była klimatyzacja do biura. W poprzedniej siedzibie, temperatura powietrza latem była porażająca. Okna ledwo się uchylały, wszędzie chodziły wiatraki, a i tak ciężko było wytrzymać.
Dlatego kiedy w styczniu przekroczyliśmy próg nowego biura, było to wręcz dla nas wydarzenie. W końcu nie będziemy się pocić jak świnki latem. Ale nasza radość okazała się przedwczesna. Piękny budynek naszego biura, może i miał klimatyzację, ale jego wielkie, czarne okna nie otwierały się ani na milimetr. Ahh te nowoczesne budownictwo.
Antek z Jaromirem, moi współpracownicy od razu zaczęli narzekać. Że jak to tylko klimatyzacja, że oni potrzebują świeżego powietrza, że na samej klimatyzacji to tylko alergii dostaną, poza tym na pewno jest w niej mnóstwo bakterii. Uwierzcie mi, można było dostać szału.
Do tego natychmiast zaczęli kwestionować układ pomieszczenia, że będzie im non stop wiało na głowę i w ogóle że głupia ta klimatyzacja. Razem z szefem popatrzyliśmy na siebie zdumieni. Czekaliśmy na to tyle lat. 10 lat, 120 miesięcy, 3650 dni ciężkiej pracy żeby się tu znaleźć. Byliśmy rozczarowani ich podejściem.
Na szczęście nim kompletnie nas ogarnęło czarne podejście do nowej lokalizacji, przyszedł Pan z administracji. Przyniósł nam instrukcję do tejże klimatyzacji. Podobno zamontowali ją tydzień temu, bo to jakaś nowinka na rynku i mimo, że obsługa jest nieco skomplikowana, to pracownicy innych biur są zachwyceni. Sprawdzimy. Antek z Jaromirem zrobią to najdokładniej jak się da.
Źródło: urządzenia klimatyzacyjne